Asianbox 4 Czy Warto było Czekać?
Witajcie,
nareszcie nadszedł ten długo wyczekiwany przez wiele nas czas, czas Asianboxa!
Czy warto było czekać i inwestować swoje grosze?
Zapraszam na słów kilka.
Najpierw kusili nas, że wkrótce pojawi się nowa odsłona pudełka pełnego azjatyckich kosmetyków, dwa miesiące czekaliśmy na info. Gdy pojawiła się wiadomość, że już można zamawiać, bo ruszyła przedsprzedaż wiele z nas pokusiło się i uległo chwili i kupiło, w tym ja. Znów czekanie ponad miesiąc na jakąś informację, co i kiedy. Nie powiem, że nie ale poirytowana byłam jak mało kiedy. Ja rozumiem, że wszystko trwa, jednak na plus byłoby zorganizować kosmetyki i dopiero dać informacje o nowej edycji. Ja nie lubię na nic czekać, a na pewno na coś co sobie kupuję ;) Oszczędziło by to wielu nieprzyjemności i zapytań KIEDY?!
Jednak nastał ten radosny dzień, na który czekałam prawie jak na zbawienie :P
W podpowiedziach usłyszeliśmy, że będzie dużo kosmetyków, bo aż 15, Gudentama, jajcarsko i takie tam. Pomyślałam, będzie dużo masek...
No bo, za cenę 130 złotych nie napakują nie wiadomo czego... chyba że miało być 1300, a ktoś się pomylił :P
Odebrałam przesyłkę i było mi dziwnie lekko haha
Przesyłka jak przesyłka, nie pozorna, nic ciężkiego... hm... rozszarpałam ją w dwie minuty, mało bym nie spaliła obiadu. Co ukazało się moim oczom?
A no to:
Dużo, kolorowo, mam mieszane uczucia do tej zawartości, z pewnością ten box może nosić miano Holika Holika box, bo większość, a raczej wszystkie oprócz jednej to własnie ta marka. Rodzynkiem okazuje się maska ślimakowa od Lioele ( teraz tak patrzę i tej maski na karcie produktowej nie ma, jak jeszcze jednej )
Mam zapas masek na bardzo długo... Maski, maseczki, masunie.... :D
Miodową odsłonę znam i lubię bardzo, resztę będę miała okazję poznać rozświetlająca oraz ślimakowa od Lioele ( tych dwóch nie znalazłam na karcie produktowej ) Może to jakiś bonus ;)
-_____________________-
Kolorowy zawrót głowy... na co dziś macie ochotę? Ja skuszę się na zieloną herbatkę, uwielbiam.
-________________________-
Mały przerywnik w postaci 3 plasterków oczyszczających na nos oraz chusteczka i maska sasasa....
Idźmy dalej bo od tych kolorów aż oczy mnie rozbolały .
Teraz coś treściwszego, czyli ładniutkie i słodziutkie ...
Mamy 4 kosmetyki: miniatura żelu aloesowego pod prysznic o pojemności 55ml , krem do rąk z limitowenej edycji Lazy&Joy uroczy, maleńki pachnie słodko z lekkim aromatem wanilii. Oraz dwa kosmetyki z ekstraktem z jaja, a mianowicie Rozjaśniający Cushion w gąbeczce, który ładnie rozjaśnia i rozświetla skórę, kryje niedoskonałości, idealny pod BB. Druga rzecz to krem z kapsułkami ceramidów, bardzo mnie zaciekawił.
Jako dodatek zestaw próbek:
Szybki podgląd na kartę z produktami:
Podsumowując niby jest fajnie, kolorowo, dużo, wesoło są kosmetyki które mnie zaciekawiły, jednak chyba mam przesyt masek... lubię maski w płachcie, jednak taka ilość mnie przytłacza. Chętnie zamieniłabym ich część na jakiś peeling do twarzy... wiem, wiem marudzę. Jednak koszt takiego pudelka w przedsprzedaży to 130 złotych + koszty wysyłki, to wcale aż nie tak mało. A teraz będzie droższy. Wiadomo zawartość znacznie przewyższa jego cenę, za którą go kupiłam jednak brakuję mi tej przysłowiowej kropki nad I ;)
A jakie jest Wasze zdanie na temat tej edycji? Kto się skusił? Kto zadowolony, a kto żałuję ;)
Miłej reszty dnia!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".