SWAINCOCO Paczka Prosto z Koreii, Azjatycko, Naturalnie i Pachnąco.
Witajcie,
dziś mam lekkie spóźnienie z postem, jednak zatrzymała mnie ważna sprawa.
Jako rekompensatę: będzie przyjemnie i azjatycko, zapraszam.
Paczkę dostałam jakiś czas temu, jednak dopiero dziś nadarzyła się okazja by ją pokazać.
Swaincoco, to koreańska marka, z naturalnymi wegańskimi kosmetykami, brzmi zachęcająco, można się w nich zatracić bez pamięci. asortyment jest bardzo duży, a same opakowania są eleganckie. Jakość na najwyższym poziomie.
Zaczęło się od krótkiej wymiany zdań, a skończyło na paczce. Świetne podejście do konsumenta, mało która firma tak dba o to, by kosmetyki które dostaniemy były w 100% dopasowane do naszej skóry. Serio, zostałam zapytana jaki ma rodzaj cery, czy coś mnie bardziej ciekawi, co lubię. WOW!
Po przeanalizowaniu co i jak, dostałam dwie propozycje do wyboru, skrojone pod moje wymagania.
Czas oczekiwania na przesyłkę był krótki, 10 dni i paczka była już pod moimi drzwiami.
Zdziwiła mnie jej waga, po pierwsze myślałam, że będzie to jeden kosmetyk i ewentualnie kilka próbek. Po otworzeniu, zobaczyłam zestaw. Nie spodziewałam się takiej ilości.
Przy mojej ostatnio wrażliwej skłonnej do alergii cerze seria Bitamin C jest idealna. Ponadto linia ta jest jedną z najlepiej sprzedających się na rynku koreańskim- pozostaje wierzyć mi na słowo autorowi maila ;) Podobno sam używa i jest zadowolony, w sumie ja też już jestem bardzo zadowolona z tych produktów.
Jest to druga paczka prosto z Koreii, którą otrzymałam, różnią się tylko nadawcy.
Co mi zwróciło moją uwagę? Że w oby tych paczkach ilość masek jest zawsze x2 ,
zresztą sami zobaczcie ile ich jest i to podwójnie.
Maski w płachcie w sumie aż 8! Głównie ujędrniająco- rozjaśniające. Płachty bardzo dobrze lezą na twarzy, nasączone hydrożelem. Zawierają same dobre substancje, sama natura. Szalenie interesuje mnie Golden Time - ma w sobie wyciąg z tańczącego grzyba, który wykazuję właściwości lecznicze.
Ostatnio mam mega fazę na maski wszelakie, niebawem będą recenzje.
W kartonikach znalazłam takie piękne buteleczki, które skrywają essencje, emulsje i toner.
Dzięki tym kosmetykom pokochałam zapach dzikiej róży.
Przy bliższych recenzjach pokażę Wam jak wyglądają, posiadają wygodne pompki, a same butelki są masywne i ciężkie, wykonane ze szkła, co szalenie lubię.
Po pierwszych testach jestem bardzo zadowolona z tych kosmetyków, a moja cera jak nigdy nie jest kapryśna, sporo serca w to wszystko wkładam, a w łazience pólka ugina się pod ciężarem tych wszystkich mazideł :D Jednak efekty mobilizują do bycia systematycznym w tym wszystkim.
Wiem, że na polskich stronach można nabyć kosmetyki tej marki, jeśli nam mało można spokojnie robić zakupy u źródła ;)
Może ktoś z Was zna już te cuda?
Dobranoc :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".