Skinfood Freshmade Coconut & Cranberry Mask, Bo Maska Jest dobra Na Wszystko ;)
Witajcie,
weekend zakończony, mój był intensywny, stresujący ale bardzo miło spędzony.
Zapraszam Was na post, w którym mini spa po weekendowe.
Czas pędzi, chwilami nie ogarniam... za chwilę zima. Lubię ale mam niedosyt lata, w tym roku było fatalne. Wczoraj wieczorem i dziś też już czuć zimno... pozostaje cieszyć oko wakacyjnymi klimatami na zdjęciach.
Dziś mam przygotowane mini spa w domowym zaciszu, czyli maseczki, nie nie w płachcie, a tradycyjne.
Kto nie lubi relaksować się i pięknieć, takie 2w1, jak się dobrze zakombinuję to lampka wina, fajna książka... full wypas.
Jednak dziś nie o tym jak spędzić miło czas, tylko jak wypięknieć i poprawić kondycje swojej skóry.
Mówią, że nie ma ludzi brzydkich, tylko są biedni. Coś w tym jest. Cóż bogata nie jestem, ratuje to co mam haha
Czas opowiedzieć o maseczkach SKINFOOD czy warte są grzechu?
Już opowiadam.
W moim posiadaniu są dwie wersje kokosowa i żurawinowa, obie bardzo przypadły mi do gustu.
Jedną nakładamy na noc, druga należy zmyć.
Może zacznę od tego, że zaszokowała mnie ich pojemność, spodziewałam się dużej no może większej puszki, a to takie małe? Małe ale wydajne, więc rozmiar nie ma znaczenia :D
Zacznę od kokosowej, lubię kosmetyki jak i słodycze z nim. Dziś pokusiłam się nawet o loda Bounty :P Rozpusta.
Mała puszeczka, pojemności 90 ml,wykonana z dość solidnego plastiku, zakręcana.
Ławo otworzymy i zaaplikujemy maskę.
Wewnątrz mamy białą maź, dość rzadka ale nie uciekająca z dłoni czy twarzy.
Gdy weźmiemy ją w ręce czuć jakby takie mleczko, delikatne i zamieniające się w wodę o cudownym aromacie kokosa. Zapach jest bardzo przyjemny, lekki, słodki ale nie mdły, ambrozja dla zmysłów.
Po aplikacji na twarz, maska tworzy kropelki wody na skórze, podobnie było z kremem Water Drop bardzo fajne uczucie. Kosmetyk ten stosujemy jako ostatni etap pielęgnacji, najlepiej na noc, by skóra na spokojnie wypoczęła i ją wchłonęła. Ja jestem z niej bardzo zadowolona, po pierwsze zniewolił mnie ten kokosowy aromat, rano moja skóra na twarzy jest miękka, delikatna i promienna i świetnie nawilżona.
Maska jest wydajna, nie wielka ilość wystarcza by pokryć całą twarz. Staram stosować ją dwa-trzy razy w tygodniu i mam jeszcze ponad połowę opakowania.
Cena tego kosmetyku to 55 złotych, a kupimy ja np w Perfumerii Sephora KLIK TUTAJ
Druga w wersji żurawinowej, o podobnym wyglądzie jednak wnętrze zupełnie inne.
Grafiki na opakowaniu miła dla oka, nie nachalna.
Jak widać na zdjęciu wyżej, różni je nie tylko funkcja ale także wygląd.
Żurawina jest żelowata z drobnymi kapsułkami. Różni je tez sposób aplikacji.
Nadkładamy ją przed jak to mówię kremowaniem :P Kładziemy grubą warstwę na oczyszczoną skórę i pozostawiamy na około 10-15 minut, po czym masujemy i zmywamy letnią wodą.
Zapach tej wersji jest bardzo świeży i owocowy.
Skóra jest tonizowana i matowa,przyjemna w dotyku gotowa do dalszej pielęgnacji.
Chociaż zdarzyło się, że po już za wiele nie kładłam, tylko emulsję i rano nie spotkały mnie żadne niespodzianki. Jak to ostatnio wyczytałam swoją skórę trzeba poznać i wiedzieć co i kiedy. Nic na silę, że komuś pasuje 10 kroków pielęgnacji, nie znaczy że i Tobie. Zauważyłam, że zbyt duża ilość kosmetyków nakładanych jedne po drugich, przynosi odwrotny efekt do zamierzonego. Wniosek taki, musimy nauczyć się słuchać swojej skóry. Postaram się napisać recenzję książki, którą ostatnio nabyłam, tak, tak książek u mnie nie mało i to takich beauty :D Bo na naukę
nigdy nie jest za późno.
Wracając do maski, nie szczypie, nie pieczę , nie swędzi wszystko jak być powinno. Cena tak jak w poprzedniej wersji 55 złotych za opakowanie, kupimy ją TUTAJ KLIK
Gdybym miała wybrać jedną z tych dwóch, nie potrafię, polubiłam je obie. Chętnie wypróbuję też arbuzową i cytrynową, pewnie zapach powala.
Lubię kosmetyki ładnie pachnące, czy to źle?
Znacie którąś z tych masek? A może pozostałe wersje?
Dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".