BeGlossy OPEN BOX , Daily Routtine, Listopad 2017
Hejka,
jestem po raz kolejny, plan zrealizowany n 85 %, miałam coś jeszcze Wam pokazać ale jutro też jest dzień ;)
Gotowi? To zapraszam na Open Box Beglossy.
Dawno nie miałam tego boxu i wiecie co? Opakowanie zyskało na wyglądzie i jest bardziej elskluzive ;) Jest sztywne, lakierowane i takie porządne, z pewnością nada się na drobiazgi czy jakiś prezent. Oczywiście jeśli przeżyje mojego małego testera jakości wszelakich pudełek. Koty i małe dzieci je kochają.
Pierwsze wrażenia po przerwie jak najbardziej na plus.
Przejdźmy do zawartości... czy tutaj też tak fajnie?
Wewnątrz aż 6 kosmetyków z czego aż 4 pełnowymiarowe.
Początkowo po otwarciu pomyślałam: "takie drogeryjne pudełeczko" ... Jednak...
Jeszcze nigdy tak nie cieszyłam się z balsamu do ciała :D Ogólnie nie lubię ich dostawać, a ten od Nivea jest moim ulubionym, pisałam o nim na blogu KLIK TUTAJ , a swój już skończyłam.
Nivea, Olejek w balsamie, opakowanie 200 ml, uwielbiam jego zapach i działanie, jest idealny. Nie będę się rozpisywać na jego temat, jeśli ktoś ciekawy zapraszam do postu wyżej. Cena: 17,99.
Le Petit Marseillais, Pielęgnujący krem do mycia Algi Morskie już go kiedyś miałam i lubiłam. Cena za opakowanie 250 ml - 11,99
Urigae, Krem nawilżająco- kojący do twarzy i ciała. Markę znam z poprzednich dawnych pudelek i nie mam zastrzeżeń. W pudełku znalazło się opakowanie pojemności 50 ml , a cena za 400 zł to 78 złotych.
Kolejnymi kosmetykami są:
Vis Plantis, Peeling cukrowo- solny, jego jestem bardzo ciekawa, uwielbiam zdzieraki każde. Takiego połączenia jeszcze nie miałam, lubię cukrowe jaki i solne, zobaczymy... pachnie obiecująco.
Wella, odżywka do włosów z linii Fusion Intense Repair, po pierwsze świetny zapach, kosmetyków tej marki u mnie nie ma. Szkoda, że nie duże opakowanie, dobrze że nie szampon ;)
Ostatnim bardzo pięknym i podnoszącym wartość pudełka jest pomadka:
Pierre Rene, Pomadka Royal Mat Lipstick. Może cena nie jest zbyt wygórowana ale to na plus, jednak opakowanie robi całość- cudeńko. Trafiłam na ognisty róż, zwany tez fuksją, a dokładnie Pink Velour 10. ojojoj.... ;)
Dodatkowo muszę nadmienić, że pomadka nie tylko świetny wygląd zewnętrzny ale też opakowanie, wykręcana pomadka na magnes, fajny bajer ;) Cena za opakowanie to 19,99 zł
Podsumowując, kurde jestem zadowolona, może dla wielu słabo ale funkcjonalność tych kosmetyków jest na plus, wszytko wykorzystam bez większych grymasów, nie tylko ja bo i moja rodzina. Faktem tez jest to,że kupiłam je za 39 złotych, bo miałam jakiś tam kod... Ja jestem zadowolona.
Dziękuję za uwagę, ja mykam ogarnąć pazury... są zmiany, mam krótkie :P A jakie cudowne lakiery mi przyszły... po więcej zapraszam na instastory klik- tam wszystko na bieżąco, zachęcam do obserwowania.
Buziaki do jutra, jutro też będzie ciekawie ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".