Omorovicza, Balancing Moisturiser, Miłość Od pierwszego Użycia
Witajcie,
nareszcie wiosna zawitała, jest słoneczko, ciepło i ranie schnie na ogrodzie... uwielbiam ;)
Dziś zapraszam Was na sympatyczny post z marką Omorovicza, co się za tą nazwą kryję? Po mojemu krem nawilżający;P Zapraszam
Pamiętacie pudełko Lookfantatic? Opisywałam je Tutaj Klik ,
tam właśnie znalazłam miniaturę preparatu nawilżającego Omorovicza.
W sumie nie taka miniatura mała, bo ma 30 ml i bardzo eleganckie opakowanie, wiedziałam że mi się spodoba.
W sumie nie taka miniatura mała, bo ma 30 ml i bardzo eleganckie opakowanie, wiedziałam że mi się spodoba.
Omorovicza to węgierska marka kosmetyczna i jak widać, Polak i Węgier nie tylko do szabli i szklanki ale i w pielęgnacji duet ten spisuję się doskonale.
Jak już zdążyłam wspomnieć opakowanie to elegancka, szklana, mleczna butelka pojemności 30 ml, (są także opakowania 50 ml) dopełniają ją srebrne napisy.
Konsystencja kosmetyku jest jakby kremowo-żelowa, dość luźna, łatwo się rozsmarowuję i szybko wchłania.
Składniki:
Aqua (Hungarian Thermal Water), Glycerin, Cetearyl Ethylhexanoate, Squalane, Corundum, Stearyl Heptanoate, Cetearyl Olivate, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil, Saccharomyces (Hungarian Thermal Water) Ferment Extract, Phenoxyethanol, Sorbitan Olivate, Carbomer, Mangifera Indica (Mango) Pulp Extract, Prunus Domestica (Plum) Seed Extract, Spondias Mtmbin Pulp Extract, Parfum (Fragrance), Xanthan Gum, Disodium EDTA, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Sodium Hydroxide, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Musa Sapientum (Banana) Pulp Extract, Tocopherol, Ethylhexylglycerin, Mannitol, Phospholipids, Chlorella Vulgaris/Lupinus Albus Protein Ferment, Pectin, Yeast Extract, Benzyl Alcohol, Potassium Sorbate, Linalool, Limonene, Geraniol.
Spodziewałam się lepszego, ładniejszego zapachu, no sorry ale krem za 400 stówy mógłby pachnieć szanel... :P :D Po pierwszym użyciu pomyślałam, że śmierdzi, jednak przetłumaczyłam sobie że musi być super skoro tyle kosztuje, więc używałam dalej. Z pewnością ie jest to zapach dla każdego.
Dla mojego nosa wyczuwalna jest duża dawka ziołowych aromatów( te lubię) z połączeniem kremu do golenia mojego dziadka ;P Nigdy nie zapomnę tego zapachu ... Te dwa połączenia dają silny aromat, który na szczęście po aplikacji nie jest wyczuwalny.
Krem ten jest głownie do skóry mieszanej i tłustej, ja mam wrażliwą i spisuję się świetnie. Stosuję go rano pod makijaż oraz wieczorem przed snem. Śmiało mogę powiedzieć, że jest wydajny po używaniu go około trzech tygodni pozostało, tyle ile widzicie na zdjęciu.
Krem-żel ma właściwości chłodzące, lekkie uczucie chłodu, dość przyjemne.
Kosmetyk ten ma zadanie nawilżać, uelastyczniać, zmniejszać bruzdy czy zmarszczki oraz zmniejsza pory. Reguluje wydzielanie sebum, zapobiegając błyszczeniu skóry. Bogaty w pektyny jabłek i rubinowy kryształ, nawilża skórę. Po użyciu skóra jest elastyczna i wyważona; pory wydają się znikać, a cera rozjaśnia się dzięki koktajlowi egzotycznych wyciągów owocowych. Bez syntetycznych zapachów, kolorów i parabenów.
Ja jestem zauroczona tym kremem, moja skóra świetnie na niego reaguje, pory stały się mniej widoczne, koloryt ujednolicony, gładka i promienna twarz i oczywiście nawilżona. Kosmetyk świetny pod makijaż jak i solo. Byłabym skłonna kupić kolejne opakowanie gdyby nie ta cena...
Wiem czasem warto kupić coś droższego-lepszego , jednak jak dla mnie 400 złotych za krem, to już przesada...
Tak czy siak, polecam, może gdzieś jeszcze kiedyś znajdę w korzystniejszej cenie, bo jest love.
Ktoś z Was miał okazję go wypróbować ? Też jest tak dobry? Czy rozczarowanie?
Miłego , słonecznego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".