DENKO - Mini Recenzje - Wrzesień
Dzień dobry,
co tam u Was? Ja wczoraj miałam dzień wolnego ;)
Dziś zapraszam na post, którego bardzo dawno nie było czyli Projekt Denko,
zapraszam
Aż jestem w szoku, że tyle pielęgnacji poszło. Jeszcze kilka lat wstecz, nie pomyślałabym że tak wejdzie mi w nawyk codzienna pielęgnacja.
Chcę tez zrobić post o nowościach, bo i ich sporo było ;)
Tutaj taki mix wszystkiego.
Zacznę może od produktów do włosów, jak nigdy kilka ich zużyłam, są to:
dwa suche szampony, szampon przeciwłupieżowy oraz odzywka:
Zacznę od tych, które się sprawdziły, bo jak się okazuję nie wszystkie były udane.
Szampon Vichy Dercos, lubiłam go, jak kosmetyki do twarzy tej marki się nie spisują, tak szampon owszem. Widziałam w aptece mini wersję, może się skusze, bo moja skóra głowy czasem lubi się buntować, a Nizoral jakoś nie do końca mi pasuję. O tym szamponie pisałam
Odzywka Nivea Hair Milk Natural Shine, jedna z fajniejszych odżywek ostatnich dni, lubię ją za piękny zapach i działanie, fajnie wygładza włosy, z pewnością kupię kolejną, szkoda że nie ma pojemności 400 ml ;) Szampon używam, mam jeszcze połowę butelki. O całym zestawie pisałam TUTAJ KLIK
Suchy Szampon Nivea Fresh Revive, kolejny udany dla nie kosmetyk, szampon wersja dla blondynek spisywał się u mnie super. Ma piękny zapach, odświeża włosy, daje objętość, ja go uwielbiam, kupię kolejne opakowanie, bo jego używanie to czysta przyjemność. Post o nim przeczytacie TUTAJ KLIK
Na sam koniec Bubel! Jak odzywki tej marki lubię, używam tak ten szampon to dla nie porażka.
Ausie Wash+Blow , o ile pachnie fajnie, tak na moich włosach nie robił nic, a spryskane włosy stały się zlepkiem kłaków, strasznie przetłuszczał, a na dodatek skora na głowie zaczęła po nim swędzieć ;/ Nie miło i nie fajnie, nie kupię, nawet nie zużyłam całego opakowania, jak ma stać i się kurzyć- ląduje w koszu.
Kolejne pustaki to kosmetyki myjące, pod prysznic, do kąpieli, aż tak wiele ich nie ma, nie wliczałam tych dziecięcych, bo tych było znacznie więcej, moja Ala podczas kąpieli leje wszystko co ma w zasięgu ręki ośmiornicy :D
Wszystko te myjaki ze zdjęcia bardzo polubiłam, jest nawet męska wersja żelu z Orilame, tak lubię takie zapachy i sama po ni sięgam. Ten zapachowo wypada średnio, ten klasyczny o wiele bardziej przypada mi do gustu.
Żel Discover, jest ich kilka rodzajów wszystkie zapachy są fajne, świeże, nie drogie, warto się za nimi obejrzeć. Dobrze myją, pienią się, są ok.
Na samej gorze mamy płyn do kąpieli Milk&Honey oczywiście z Oriflame, ta seria kosmetyków jest jedną z moich ulubionych, lubię ją za zapach i aksamitność, szybko zużyłam ta niewielką butelkę. W tym dziale koniec Oriflame ;)
Isana, tanie, dobre żele z Rossmanna, zawsze jak jestem kupuję chociaż jeden lub jakieś limitowane edycje - tutaj można znaleźć fajne perełki. Za kilka złotych mamy dobry myjak, zazwyczaj w ładnej dla oka buteleczce. Czy ktoś jeszcze ich nie zna? Chyba każdy.
Biolove, naturalny żel o zapachu kaktusa. Te żele to prawdziwy hit, jeśli jeszcze ich nie używaliście koniecznie trzeba to zmienić. Czasem warto zacząć używać coś bardziej naturalnego, może słabo trochę z ich dostępnością, jednak w dobie internetu, każdy je odszuka ;) Fajne, składy, fajne zapachy - polecam. O tych ( bo jest dużo wersji zapachowych ) gagatkach pisałam
Co dalej? Jeszcze trochę pozostało, może przejdźmy do działu twarz, ostatnio kładę na nią sporo, a wszystko przez serum marki V ;/
Zacznę od genialnego toneru marki Swaincoco Bitamin C , jestem zakochana w tych produktach, pachną cudownym, lekkim aromatem różanym, działają świetnie, kolejne godne polecenia azjatyki. Niestety konkretnie o nich jeszcze nie pisałam, a już zużyłam haha dostałam je dość dawno, prosto z Korei, na szczęście u nas tez już można je kupić. Post z zawartością paczki był TUTAJ KLIK
Tonik Love Nature Oriflame, teraz wzięłam wersję z olejkiem z drzewa herbacianego, ten był super. Fajny, świeży, nie podrażnił, dobrze radził sobie z wszelkimi pozostałymi resztkami np makijażu. Kupiłam go za ok 7 złotych, za ta cenę bomba! Chętnie powrócę do niego.
Nivea, MicellAIR, jeden z lepszych płynów do demakijażu jakie miałam, uwielbiam go ( kolejny produkt Nivea, który super się mnie sprawdza ) zużyłam już 3cie opakowanie, oczywiście kupię kolejne! Aktualnie kończę kiedyś zaczęty dwufazowy płyn z Delii ;) Biorę się za sukcesywne kończenie kosmetyków. A o tym czarnym płynie przeczytacie TUTAJ KLIK
Peeling Bombcosmetics, bardzo cytrusowy zdzierak, nawet go lubiłam, miał jedną małą wadę ciężko było go wydobyć z tego małego pudełeczka, bo jego konsystencja była dość zbita. Na skórze też średnio się rozprowadzał, jednak ten zapach przemawia na plus ;) Idealnie orzeźwiał upalne lato.
Sesamis Crystal Cubic, jak dla mnie krem idealny, uwielbiałam go, moja skóra również. Szkoda, że się skończył, są takie kosmetyki które nigdy nie powinny się kończyć, ten krem należy do takiej grupy. Myślę czy go kupić czy postawić na nadchodzące chłody coś bardziej treściwego, bo na lato jest idealny, a może inny kosmetyk tej marki, sama nie wiem, bo kusi wszystko. Pisałam o nim TUTAJ
Serum Bielenda Botanic SPA Rituals, kolejny kosmetyk, który warto przetestować na swojej skórze, ja byłam bardzo zadowolona z niego. Polubiłam od pierwszego użycia. Aktualnie serum używam z Ori, jednak jak je skończę kto wie, może powrócę do tego lub innej wersji, bo asortyment jest ogromny. Swoją droga widzieliście nową serię z olejkiem z kamelii? Ależ ona kusi ;)
a o tym serum przeczytacie więcej TUTAJ KLIK
Lancome, mini serum do twarzy, które dostałam w ramach testowania z wizaz. Szkoda, że takie mini, bo zapowiadało się całkiem ciekawie, jednak pojemność 3 ml wystarczyło na kilka użyć, z których za wile wywnioskować się nie da. Ogólna opinia, że szybko się wchłania, fajnie nawilża, nie pozostawia żadnego nieprzyjemnego filmu... tyle, chociaż widziałam opinie, że nie jednej wizażance zmarszczki się cofnęły haha Gdybym miała możliwość chętnie kupiłabym dużo opakowanie... tylko ta cena - odstrasza trochę. zmarszczek jako takich nie mam, więc nie ma się co cofać by wydawać krocie na luksus w postaci Lancome ;)
Jedziemy dalej z tym koksem, bliżej jak dalej już do końca
Feminelle, płyn do higieny intymnej z Oriflame, zaryzykowałam i kupiłam. Dawno temu miałam płyn z konkurencji i skończyło się wizyta u lekarza, nie każdy płyn nawet ten z apteki mi pasuję, wiec ryzyko podrażnienia i jakiejś infekcji było duże. Kto nie ryzykuje ten... wiecie. Okazało się, że ta wersja aloesowa jest ok, teraz mam rumiankową i muszę przyznać, ze nic się nie dzieje, wow! Sama jestem w szoku.
Żeby nie było, że tylko "wciskam" Wam kosmetyki Oriflame ( jak wiecie jestem w ich zespole ) sama ich ostatnio dużo używam, jestem w pełni zadowolona, czas na kolorówkę ;)
Dezodorant LePetite Marseiliais, może pachnie on fajnie, jakoś nie powalił mnie na kolana, taki średniak. Duży plus za pojemność, nie jeden który lubię mógłby takiej właśnie być. Raczej nie kupię.
Na sam koniec dwa dobitki, które atrakcyjnie nie wyglądają:
Yves Rocher, woda toaletowa zielona herbata czy jakoś tak... lubiłam ten zapach, świeży, nie meczący, na upały jak i chłody, uniwersalny, pasujący do wszystkiego. może kiedyś go jeszcze kupić, gdy będzie fajna okazja.
To różowe to matowa pomadka od Bell Cosmetics, Moroccan Dream, moja ulubiona i się skończyła... nie wierzę. Bardzo dawno nie zużyłam żadnego tego typu kosmetyku do końca. Szkoda, tylko że opakowanie tak szybko się starło, bo było bardzo ładne. Kiedyś o tej pomadce pisałam, śliczny kolor, który lubię.
Tak prezentowała się w pełnej okazałości <3
Ufff jakoś dobrnęłam do końca, jak lubię czytać DENKA tak sama je robić niekoniecznie :D
Mam nadzieję, że się podobało i kolejne będą częściej.
Co znacie, lubicie? A może moje hity to Wasz kity?
Miłego Dnia :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za odwiedziny, za każdy komentarz, który powoduję uśmiech na mojej twarzy :)
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie danych, które są między innymi wykorzystywane w analizie statystyk poprzez Google Analytics.
Blog nie zbiera w sposób automatyczny żadnych informacji, z wyjątkiem informacji zawartych w plikach cookies tak zwanych "ciasteczkach".